Temat tygodnia: Zwierzęta są głodne
Temat dnia: Zima bywa groźna
Cele ogólne:
Cele operacyjne
Dziecko:
Mróz na dworze,
więc kto może
w kożuch się otula,
bo wiatr srogi
dmie po drogach
i po polu hula.
Mróz na dworze,
więc kto może
rad się w cieple chroni,
w domu, norze,
w dziupli, w borze,
gdzie mróz nie dogoni.
Opowiadanie:
Miał wróbelek Elemelek, różnych mieszkań bardzo wiele. Najpierw mieszkał przez czas pewien, w miejskim parku gdzieś na drzewie, potem chyba trzy tygodnie w dziurze w murze żył wygodnie. Mieszkał tydzień przy kurniku, gdzie za dużo było krzyku, później miał mieszkanko ciche na przygórku, aż pod strychem.
A gdy przyszła późna jesień, rzekł, że chce zamieszkać w lesie, bo mu piórka wiatr przewiewa, więc się schroni między drzewa. Właśnie mu poradził zając, aby od wiewiórki pewnej wydzierżawił, nie zwlekając, pół przytulnej dziupli drzewnej. Wiewióreczka była skora przyjąć w dom sublokatora, za niewielką więc opłatą chętnie się zgodziła na to.
Energicznie i z ochotą wróbel zajął się robotą: kurz pościerał i wyczyścił ciepłą kołdrę z suchych liści, szpary mchami pozatykał, przygotował budki z łyka i w swej dziupli już bez trwogi czeka, aż mróz chwyci srogi.
Przez sobotę prawie całą było w lesie śniegu mało, lecz o zmroku – nad wieczorem, spadły z nieba płatki spore. I gdy rano – już w niedzielę obudził się Elemelek, to aż skrzydłem przetarł oczy, myśląc, że to sen uroczy.
Każdy badyl, każdy krzaczek watowany wdział kubraczek, nawet każdy sęk i kołek białą czapę ma nad czołem! Świerki, jodła i sosenka w wizytowych są sukienkach, odświeżone, wystrojone.
- Czy to one, czy nie one ? I ja także chcę mieć nowy watowany płaszcz zimowy! Zawsze letnie mam ubranie nosić ?! A niedoczekanie! Wśród leszczyny lub jedliny, siądę tu na pół godziny, by zobaczył mnie świat cały w stroju modnym, ciepłym, białym…
Choć go mrozik w dziobek szczypie, siadł i czeka… a śnieg sypie.
Już na głowie Elemelka biała czapa rośnie wielka, grzbiet i skrzydła, aż po brzuszek w ciepły skryły się kożuszek.
Wiewióreczka gdzieś z wysoka, popatrzyła w dół spod oka i spytała ze zdziwieniem:
- A cóż to znów za stworzenie: napuszone, białe, grube, Czy to bałwan, czy też wróbel?
- Bałwan?! O, wypraszam sobie! Też mi grzeczność… wiem, co zrobię: myszka ma tu pod korzeniem eleganckie pomieszczenie. Pójdę złożyć jej wizytę i w lustrze się przejrzę przy tym. Myszka znana jest z grzeczności, więc na pewno mnie ugości.
Zlazł ostrożnie na dół z krzaczka, by nie zgubić swego fraczka i zagiąwszy dwa pazurki, stuknął.
- Mysz wyjrzała z dziurki.
-Elemelek? Witam pana! Cóż za zmiana niesłychana! Jaka czapka i kołnierzyk, trudno oczom wprost nie wierzyć! Czy pan zdejmie w przedpokoju, czy zostanie pan w tym stroju?
- Och, nie chciałbym go zdejmować, bo przeziębi mi się głową, z resztą, myszko, przyzna pani, że twarzowy mam kaftanik?
- Tak, Prześliczny to paltocik. Niech pan siądzie, tu przy cioci i kuzynie ostronosie… Oto ziarna w burym sosie.
Ciocia, babcia, stryjek z żoną i kuzynów też niemało, całe liczne mysie grono dziś u myszki się zebrało. Wszyscy byli bardzo mili, wszyscy zgodnie pochwalili Elemelka strój zimowy: płaszczyk… i nakrycie głowy.
Siedząc pośród mysich gości, wróbel puszy się z radości i raz po raz bystro zerka trochę w lewo – do lusterka.
Nagle kuzyn Ostronosek bardzo cienkim piśnie głosem, a Pazurek, miły wujek rzecze:
- Wilgoć dziwną czuję!
- Ja też łapy mam zmoczone!
- Ja wilgotny mam ogonek!
- Ach, jak mokro! Coraz gorzej!!! Skąd ta woda? Powódź może,
- Potop…? Czy wylała rzeka? Prędzej! Trzeba stąd uciekać!!!
Ciocia, babcia, stryjek z żoną i kuzynów liczne grono, gubiąc klepki i kichając w drzwi gwałtownie się wpychają… A po brzuszku Elemelka za kropelką mknie kropelka, kapie woda, aż na nóżki, spod kaptura ciekną strużki. Elemelek z trwogą zerka troszkę w lewo – do lusterka I cóż widzi…?
Z szarych piórek znikł serdaczek i kapturek, a sam wróbel z mokrym piórkiem przypomina… zmokłą kurkę! Tak to piękny strój puszysty, zamieniwszy się w jeziorko, przerwał obiad uroczysty.
Umilkł gwar przed mysią norką, pierzchli goście w różne strony, Elemelek zawstydzony szepnął:
- Myszko, wybacz, proszę, żem wniósł zamęt w twoje progi. Chyba kupie dziś kalosze, strasznie mi przemokły nogi!
Myszka dała mu ściereczkę, mówiąc:
- Nic się znów nie stało! Lepiej osusz się troszeczkę, By ci w kościach nie strzykało. Skoro tak już złożyło się, Trudno… nie ma co żałować. Zjedzmy ziarnka w burym sosie. To potrawa bardzo zdrowa…
MIŁEJ ZABAWY:)
64-700 Czarnków
ul. Wroniecka 13